Kreatywny dzień zaczął się około godziny 10 a zakończył o 23, ale wena nas nie opuszczała. Jedynie czasu zabrakło na realizację wszystkich zadań z listy. Zaczęłam od zdobycia materiałów - cała rodzina wsparła nas guzikami, nićmi, muszelkami, zegarkami i co tam jeszcze było na zbyciu ;) W sumie nazbierała się całą walizka materiałów (z walizką włącznie). Wyglądało to mniej więcej tak:
Każda z nas uzupełniała wolne miejsce na stole o dodatkowe materiały.
Miałyśmy nawet pomocnika.
Zaczęło się niewinnie...
Ale nożyczki poszły w ruch...
I tak powstały nowe pasiaki z T-shirtów i guzikowce. W ramach odpoczynku zmalowałyśmy co nieco.
Ktoś się trochę zmęczył i przycupnął na chwilę.
Malowanie zakończone sukcesem, na tapetę weszła markama. Wystarczy trochę sznurka, muszelka bądź kamień i biżuteria gotowa. Dotychczas przeprowadziłam testy tylko na dratwie, ale w kolejce już czeka mulina. Myślę, że efekt będzie jeszcze ciekawszy.
Z supełków przeszłam do szycia, a dokładniej szycia kapelusika.
W wolnej chwili mały posiłek z niespodzianką ...
Ale jak wiecie ze wszystkiego można zrobić biżuterię. Figurki zostały więc pomalowane i zawisną na łańcuszku :)
Siły nabrane, pora użyć ciężkiego sprzętu ;) Dlaczego warto zbierać muszelki na plaży? Bo po raz kolejny można z nich zrobić biżuterię.
Na koniec twórczego dnia postanowiłyśmy coś upiec. Poszalałyśmy z modeliną Fimo.
Tak właśnie minął nam twórczy dzień :) Dwa stoły, a miejsca jakoś mało.
Poniżej niektóre z projektów.
Guzikowa broszka, jako dodatek bądź osobno. |
Pozdrowienia dla Doroty i Justyny :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz